top of page

Z dala od wielkomiejskiego zgiełku

  • Zdjęcie autora: Dora
    Dora
  • 26 mar 2020
  • 2 minut(y) czytania

Pewnego lata, odwiedziliśmy okolice Dobrego Miasta, tak nas urzekła okolica oraz ludzie, których tu spotkaliśmy. Wtedy pierwszy raz pomyślałam, chciałabym tu żyć. 

Kiedy decyzja dojrzała już w naszych sercach, rzuciliśmy wszystko i przenieśliśmy się na Warmię.


Zaczęliśmy tu mieszkać, żyć, wychowywać dzieci i hodować kozy.



Pierwsze kozy na Anielskie Wzgórza przywieźliśmy samochodem osobowym na kolanach. Trzy małe anglonubijki: Stella, Malina i Dusia. W drodze do domu, wstąpiły z nami razem na uroczystość I Komunii Świętej naszego siostrzeńca. Tacy nietypowi goście :)



Tak się zaczęło. Potem z każdym miesiącem przybywały następne sztuki. Jak już raz się zacznie z kozami, trudno się opamiętać :)


Pamiętam dzień kiedy stanęłam pierwszy raz przed wyzwaniem: jak wydoić kozę. To był stres !

Ciekawe dla kogo większy ? Dla mnie czy dla naszej Duszki, która cierpliwie znosiła moją nieporadność.


Sąsiedzi przyglądali nam się z boku, z pytającym wzrokiem - po co im te kozy ?


Krowa, to taki wielki zwierz i ma jeszcze większe oczy, a koza - trochę większa od dużego psa i tak samo przyjacielska. Można z nią chodzić na spacery bez smyczy.

Cały czas zadziwia mnie ich inteligencja. Tak staliśmy się pasjonatami tych zwierząt oraz życia w zgodzie z otaczającą nas naturą.



Tu na naszej wsi naprawdę można się przekonać, że życie w zgodzie z naturą daje wiele radości, którą tracimy, żyjąc w ciągłym biegu, zasypani milionem informacji.

O tym co powinniśmy zrobić, aby mieć lepsze samopoczucie. Jakich suplementów i witamin używać, aby młodziej wyglądać.


Nasze babki nie potrzebowały balsamów, tabletek. Nie musiały posiadać szerokiej wiedzy na temat szkodliwych konserwantów zawartych w żywności. Zapragnęłam wrócić do czasu kiedy liczył się drugi człowiek. Do czasów kiedy można było razem pracować, bawić się, spędzać czas.

Uczyliśmy się, pracowaliśmy, a przy tym wszystkim zabawy było co nie miara. Nasze pierwsze kozy, porodziły swoje dzieci.

To dopiero były emocje ....



Jak każda mama chciałam dla swoich dzieci lepszego i zdrowszego życia. W otoczeniu ludzi i miłości. Wtedy też zaczęła się nasze przygoda z edukacją domową.

Coraz więcej kóz, to coraz więcej mleka. Samo naturalne dobro. 


Z nadwyżek zaczęłam wyrabiać sery. Na początku aksamitny twarożek, potem sery typu korycińskiego, aż wreszcie twarde sery dojrzewające.

Wszystko naturalne, według starych babcinych receptur.








תגובות


572395566

  • twitter
  • facebook

©2020 by Gospodarstwo rolne "Anielskie Wzg. Stworzone przy pomocy Wix.com

bottom of page